Pasjonat rzucił pracę i założył wioskę indiańską w Zalasowej – wywiad z Dariuszem Szybką
Położona wśród wzgórz pasma Brzanki wioska indiańska Fort Wapiti w Zalasowej przenosi gości w świat Indian Ameryki Północnej. A ja właśnie miałem okazję po raz drugi odwiedzić Fort Wapiti i przeprowadzić wywiad z Dariuszem Szybką, pasjonatem Indian, który rzucił pracę na etacie i założył wioskę indiańską.
Jedziemy do wioski indiańskiej w Zalasowej
Artykuł powstał we współpracy z wioską indiańską Fort Wapiti, na której zaproszenie ponownie tu zawitałem. Jadąc z córką do wioski obawialiśmy się, czy pogoda nie popsuje nam planów, bowiem w ten dzień postanowiła nas nie rozpieszczać, częstując chłodnym wiatrem i przelotnym deszczem. Na szczęście podczas pobytu w wiosce momentami nawet słońce wyjrzało zza chmur.
Wioska indiańska Fort Wapiti położona jest w Zalasowej, 10-11 kilometrów na północny wschód od Tuchowa. Okolica jest urokliwa i jadąc do wioski drogą z Tuchowa, na marginesie również bardzo klimatycznego miasteczka, mijaliśmy po drodze fantastyczne widoki. Pomimo tego, że mieszkam w podobnym terenie, wywarły na mnie wrażenie. Zachęcam zresztą na odkrywanie bliższych i dalszych okolic własnego miejsca zamieszkania, bo czasami wystarczy pojechać niedaleko i jesteśmy w innym świecie. Czasami niby takim samym a jednocześnie zupełnie innym. I tak się właśnie czułem.
Atrakcje Fortu Wapiti
Do wioski dotarliśmy bez żadnych problemów. Jak przystało na fort przy wjeździe powitały nas dwie wieżyczki strażnicze z powiewającą na wietrze flagą. Byłem tutaj kilka lat temu, o czym kiedyś pisałem. Od tego czasu wioska się rozrosła i przybyło kilka budynków, między innymi wspomniane drewniane wieże strażnicze czy altanki. Na powitanie wyszedł nam uśmiechnięty wódź Fortu Wapiti – Dariusz Szybka, który oprowadził nas po swojej wiosce.
Wioska indiańska w Zalasowej to próba odtworzenia klimatu indiańskiej osady. Zobaczycie tutaj jak Indianie mieszkali w tipi i obejrzycie repliki oraz oryginalne przedmioty indiańskie min: zdobione stroje, mokasyny, pióropusze, łuki, rzeczy codziennego użytku, instrumenty muzyczne i wiele innych.
Pobyt w wiosce indiańskiej ma przybliżać odwiedzającym wiedzę o historii i kulturze Indian Ameryki Północnej a jednocześnie bawić. Atrakcje są skierowane przede wszystkim do dzieci i młodzieży, na których czekają grupowe gry i zabawy indiańskie, strzelanie z łuku, rzut oszczepem. Oprócz tego można ścigać się na torze przeszkód, wziąć udział w malowaniu twarzy i nauce indiańskiego tańca. Goście biorą też udział w warsztatach rękodzielniczych, podczas których własnoręcznie wykonują ozdoby indiańskie. Dodatkowo jeśli przywieziecie kiełbaski, możecie usmażyć je nad ogniskiem.
Założyciel wioski, Dariusz Szybka dba o zachowanie walorów edukacyjnych osady. Jak mówi, nie chce żeby to był typowy park rozrywki ale miejsce, w którym faktycznie można obcować z kulturą Indian i czegoś się o nich dowiedzieć.
My byliśmy indywidualnie, dlatego grupowe zabawy nas ominęły. Córka wzięła jednak udział w wyścigach węży, rzucała oszczepem i strzelała z łuku. No i jak się okazało się, rzut oszczepem to nie taka prosta sprawa :)
Pełnię swoich atrakcji wioska pokazuje w sezonie głównym od kwietnia do końca czerwca. Wtedy czekają na Was udekorowane i wyposażone tipi. Teraz jest już po sezonie, chociaż nadal aż do października grupy zorganizowane mogą rezerwować wizytę w wiosce i skorzystać z pełnej gamy atrakcji. Osoby indywidualne mogą dołączyć do grup zorganizowanych. Szczegółowe informacje uzyskacie telefonicznie. Kontakt na stronie internetowej wioski: www.wapiti.pl oraz Facebooku.
Obiecaliśmy sobie, że przyjedziemy tu jeszcze kiedyś tak, żeby dołączyć do zorganizowanej grupy odwiedzających. Tymczasem wyjeżdżamy z wioski nieco zmarznięci (wakacyjna pogoda spłatała nam figle) ale zadowoleni.
Wywiad z Dariuszem Szybką, założycielem Fortu Wapiti
Przy okazji odwiedzin wioski przeprowadziłem wywiad z Dariuszem Szybką, indianistą i pasjonatem, który założył Fort Wapiti w Zalasowej.
Konrad Dudek: Jak narodziła się Pana pasja? Dlaczego Indianie?
Dariusz Szybka: Myślę, że jest to zasługa mojego taty, który dużo czytał i zaszczepił we mnie tę potrzebę czytania. Uczył historii dlatego miał dużo książek, również o Indianach. Od kiedy miałem 9 lat zabierał mnie na wakacyjne wyprawy w Bieszczady. Tam zakładaliśmy obozowisko, chodziliśmy ścieżkami zwierząt a przy ognisku tata opowiadał mi o Indianach i traperach. Wtedy ta pasja zaczęła się we mnie rodzić, do tego stopnia że po szkole podstawowej wybrałem technikum leśne. Zacząłem też czytać o Indianach, najpierw książki przygodowe jak „Winnetou” czy „Złoto Gór Czarnych” Szklarskich. Potem już były poważniejsze lektury aż do książek naukowych.
Tak więc dlaczego Indianie? Po pierwsze dzięki tacie, a po drugie to jest pasja. Trudno tak naprawdę powiedzieć skąd się pasja bierze. Jedni uwielbiają wspinaczkę, drudzy latają na paralotni, jeszcze inni nurkują czy jeżdżą konno. Moją pasją jest właśnie kultura Indian i tak po prostu jest…
KD: Skąd pomysł stworzenia wioski indiańskiej?
DS: Pierwsze wioski indiańskie w Polsce były założone i prowadzone przez moich znajomych Indianistów. Indianiści to ludzie, którzy pasjonują się Indianami. Indianistów można spotkać praktycznie w każdym państwie europejskim. Wiedząc, że takie wioski funkcjonują i będąc na etacie w leśnictwie szukałem sposobu, żeby też tak móc pracować. Kiedy nadarzyła się sprzyjająca okazja, skorzystałem z niej. Rzuciłem pracę i założyłem wioskę indiańską.
KD: A dlaczego Zalasowa?
DS: Tak w skrócie – bo jest tu pięknie. A rozwijając, pochodzę z Krakowa i już od dziecka jeździłem w góry i na pogórza. Bardzo mi się tu podoba i chciałem założyć wioskę na południu Polski w górzystym terenie. Poszukując działki natrafiłem na działkę w Zalasowej. Ostatecznie jej nie kupiłem, ale tak mi się tu spodobało, że przeglądałem już tylko oferty z Zalasowej. W końcu znalazłem teren, który mnie całkowicie usatysfakcjonował. Piękne widoki na Brzankę, na Kokocz, Liwocz. Cisza, spokój. Na początku był trochę problem z drogą biegnącą obok, ale niedługo po tym jak wioska ruszyła droga została wyasfaltowana i teraz można łatwo do nas dojechać.
KD: Zastanawiałem się skąd nazwa Fort Wapiti, czy ona coś oznacza? Na przykład fort kojarzy mi się z twierdzą wojskową.
DS: Wapiti pochodzi od nazwy jelenia amerykańskiego. W pobliżu wioski, na Brzance, też są jelenie. Natomiast co do fortu… pierwsze forty to były faktorie kupieckie, które zakładali handlarze futer. Handlowali z Indianami dostarczając im noże, siekierki, broń palną, kociołki, sukno, perkal a Indianie płacili skórami futerkowymi, głównie bobrów.
Tak wyglądały pierwsze forty. Były zakładane na pograniczu, gdzie było niebezpiecznie, dlatego też pojawiała się palisada i wieże strażnicze, podobne jakie są u nas w Forcie Wapiti. Kiedy handel przestawał być opłacalny bo np. zabrakło zwierzyny w okolicy, handlarze szukali lepszych miejsc do handlu a w ich miejsce pojawiało się wojsko. W okresie kolonialnym byli to Anglicy albo Francuzi a potem Amerykanie. Wykupywali oni fort od kompanii kupieckiej.
KD: Jakie atrakcje czekają na odwiedzających wioskę indiańską Fort Wapiti?
DS: Przyjmujemy wycieczki zorganizowane na 2,5 godzinny program rozrywkowo-edukacyjny. Mamy sporo eksponatów, o których opowiadam odwiedzającym. Można o nas postrzelać z łuku, dmuchawki, porzucać włócznią do celu. Mamy też sporo zespołowych gier zręcznościowych, malujemy twarze, uczymy tańca i piosenki indiańskiej. Dzieci uczestniczą też w prostych warsztatach rękodzieła – wykonują naszyjnik z koralików, kolorują trop wilczy.
KD: Czy prowadzenie wioski to Pana główne zajęcie?
DS: Tak, utrzymuję się głównie ze swojej pasji. Mimo, że wioska funkcjonuje tylko w sezonie od kwietnia do października, praca trwa cały rok. Zawsze trzeba popracować nad infrastrukturą, naprawiać tipi. Jestem też rękodzielnikiem jeśli chodzi o kulturę indiańską, robię nowe eksponaty. Oprócz tego trzeba sprawić, żeby odwiedzający w ogóle przybyli. Dlatego na wiosnę wsiadam w auto i ruszam z folderami po szkołach i przedszkolach zapraszając do odwiedzin wioski. Indywidualni odwiedzający również są mile widziani, ale najlepiej jeśli dołączą do zorganizowanej grupy żeby w pełni skorzystać z naszej oferty.
KD: Mówi Pan, że wykonuje eksponaty. Jakiego rodzaju są to przedmioty? Czy może tipi?
DS: Tipi nie szyję, robią to moi znajomi, którzy doskonale się na tym znają. Trzeba mieć też do tego odpowiedni sprzęt. Ja natomiast wykonuję wszelkiego rodzaju inne przedmioty jak stroje, torebki, wystrój tipi. Jest to bardzo czasochłonna praca. Na przykład mokasyny indiańskie, wyszywane koralikami albo kolcami jeżozwierza, można nawet i miesiąc robić lub dłużej.To zależy od wzoru. Wszystkie przedmioty wykonuję tak, jak robili to Indianie w dawnych czasach. Materiałem jest głównie skóra ale też inne materiały, które Indianie pozyskiwali od białych ludzi jak sukno, perkal czy płótno.
KD: Oprócz swojego rękodzieła ma Pan w swojej kolekcji jakieś oryginalne eksponaty indiańskie?
DS: Tak, chociaż nie mam ich dużo. Na przykład w ubiegłym roku byłem w rezerwacie Czarnych Stóp w Montanie i dzięki przyjacielowi, który od lat mieszka wśród Indian, udało mi się przywieźć kilka eksponatów. Między innymi małe zabawkowe tipi malowane przez dzieci z plemienia Czarnych Stóp.
KD: Skoro był Pan u Indian to może powie coś o tym, jak teraz żyją?
DS: Żyją oczywiście tak jak wszyscy, jak my. Mieszkają w domach, jeżdżą samochodami, mają telefony, używają Facebooka ale jednocześnie kultywują tradycję. Mają swoje ceremonie religijne, jeśli coś robią to tak na 100 procent. Organizują też międzyplemienne spotkania – festiwale kultury i tańca Pow Wow. Przebierają się wtedy w specjalne stroje do tańca i rywalizują między sobą w różnych kategoriach wiekowych i tanecznych.
KD: Z tego co wiem, w Polsce również odbywają się imprezy Pow Wow, prawda?
DS: Tak, na wiosnę organizowane jest Pow Wow w Uniejowie, jesienią w Poznaniu. Co roku w innym miejscu odbywa się też Ogólnopolski Zlot Przyjaciół Indian, podczas którego obozuje się w tipi.
KD: Indianie faktycznie byli tacy jak są pokazywani w westernach, czy może narosły na ich temat różne mity?
DS: Jest wiele mitów na temat Indian. W westernach są najczęściej przedstawiani jako źli i krwiożerczy. Ewentualnie w drugą stronę, jako szczególnie przyjacielscy. Prawda leży gdzieś po środku, przy czym należy pamiętać, że to Europejczycy weszli na tereny Indian. Panuje przekonanie, że Indianie byli ekologami, teraz może są choć kiedyś niekoniecznie. W głowie mamy filmowy czy literacki obraz Indianina, ale byli oni podzieleni na wiele plemion znacznie różniących się od siebie. Nie wszyscy mieszkali w tipi np. Indianie z plemienia Pueblo budowali domy z gliny.
KD: Czy wioskę indiańską w Zalasowej odwiedzili kiedyś prawdziwi Indianie?
DS: Niestety nie, moja wioska położona za bardzo na uboczu, daleko od imprez indianistycznych. Polskę jednak odwiedzało wielu Indian. Byli Czarne Stopy z Montany na imprezie archeologicznej w Biskupinie, Lakota na innej imprezie w Oświęcimiu, brali też udział w Pow Wow. Byli Siuksowie z Dakoty Południowej, był rękodzielnik z plemienia Lakota, który uczył nas rękodzieła, inny Lakota podczas Pow Wow w Polsce grał na flecie.
KD: Na koniec chciałbym zapytać jakie ma Pan plany na przyszłość?
DS: Moim marzeniem jest zostać tutaj na stałe i mieć konie w Forcie Wapiti. Na wolnym wybiegu ponieważ w naturze konie są wolne. Są gatunki, które doskonale radzą sobie bez stajni np. hucuły czy koń polski. Koń, który ma stajnię częściej choruje. Mieliśmy już nawet chwilowo klacz konia polskiego ale niszczyła ogrodzenie, dlatego musimy się lepiej przygotować. Na pewno ciągle będę też wzbogacał ofertę o nowe gry, zabawy i eksponaty. Chciałbym również stworzyć muzeum kultury indiańskiej. Wymaga to jednak dużo pracy i inwestycji. Może kiedyś uda mi się to wszystko zrealizować, kto wie?
KD: W takim razie życzę spełnienia marzeń, planów i dziękuję za rozmowę.
DS: Również dziękuję i zapraszam wszystkich do odwiedzin Fortu Wapiti.
Zachęcam do obejrzenia filmu „Indianista”, w którym Dariusz Szybka opowiada o swojej pasji:
Inne ciekawe artykuły na blogu:
- Muzeum Etnograficzne w Tarnowie
- Rezerwat przyrody Skamieniałe Miasto w Ciężkowicach
- Wyjątkowa malowana wieś Zalipie – Zagroda Curyłowej i Dom Malarek
Wioska indiańska Fort Wapiti w Zalasowej – jak dojechać?
My jechaliśmy do wioski od strony Gromnika, drogą Tarnów – Tuchów. W Tuchowie trzeba skręcić na Zalasową (jest znak). Jedziemy prosto aż do skrzyżowania z drogą biegnącą z Tarnowa do Ryglic. Przejeżdżamy przez skrzyżowanie i jedziemy dalej prosto około 2 km. Po drodze miniemy kościół w Zalasowej. Po wspomnianych 2 km. na brzegu lasu skręcamy w prawo na Joniny. Jest tu tabliczka informująca o wiosce więc nie powinniście się pogubić. Skręcamy więc na Joniny i jedziemy około 1 km. Przy drodze zauważymy kapliczkę, naprzeciwko której będzie skręt w boczną asfaltową drogę. Jest tutaj znak “postój bus”. Zostawiamy pojazd i wąską asfaltową drogą po kilku minutach marszu dotrzemy prosto do wioski indiańskiej. Jeśli macie nawigację Google Maps w telefonie bez problemu poprowadzi was na miejsce. Lokalizacja wioski indiańskiej na mapie:
Komentujesz anonimowo. Możesz jednak podać adres strony internetowej, który będzie publicznie powiązany z Twoją nazwą/imieniem jaki wpiszesz w komentarzu. Komentarze są moderowane przed publikacją. Zastrzegam sobie możliwość nie publikowania komentarza z jakiegokolwiek powodu.